piątek, 28 czerwca 2013

Chapter 3 - Arrangements

Horan szybko rusza mi "na ratunek" klepię mnie po plecach. Przez co moja wydzielina obecnie znajduję się w  kubku Michaela. On chyba zwariował! Na pewno się na to nie zgodzę! Ja i Niall? To nie realne.
- W sumie dlaczego nie?.- Odzywa się blondyn.
- Nie zgadzam się!.- Wrzeszczę  i przez przypadek strącam ze stołu talerz który spada na podłogę i roztrzaskuję się  na milion kawałeczków.
- Jeśli chcesz przeżyć na arenie to się nie sprzeciwiaj.- Odzywa się łagodnym tonem Michael.- Potrzebujecie sponsorów.
- I tak nie przeżyję.- Odpowiadam i opadam na krzesło. Niall chcę coś już powiedzieć jednak Michael się wtrąca.
- Na twoim miejscu robiłbym wszystko żeby przeżyć i wrócić do rodziny. A przede wszystkim nie sprzeciwiać się Kapitolowi.- Mówi do mnie Michael na co wzruszam ramionami.
- Załatwmy sprawę z sponsorami.- Proponuję brunet po upływie kilku minut.- Jeśli chcecie przeżyć musicie mieć sponsorów. Nie raz zapałki, bułka i butelka na wodę mogą wam uratować życie. Żeby jednak ich mieć wasz mentor czyli w tym przypadku ja muszę ich do was przekonać. Waszym zadaniem jest tylko być życzliwym i otwartym na nowe przyjaźnie.
Kiwamy głowami a Michael wstaje od stołu.
- Widzimy się jutro rano o 9:00 omówimy plan "przetrwania na arenie".- Odpowiada i odwraca się po czym wychodzi z przedziału. Idę w jego ślady lecz zatrzymuje mnie głos Nialla.
- Jeśli mamy wygrać to może się nie kłóćmy tylko..- Zawiesza głos bądźmy przyjaciółmi. - Przyjaciółmi? A uda nam się to?
Co ja robię. Nie Rosi nie odwracaj się Rosi nie, nie, nie. A jednak! Muszę nauczyć się ze swoją słabością. Podchodzę do Nialla i go przytulam a następnie idę do pokoju.

Jestem idiotką.

Następnego dnia wstaję i lekko się chwieję. O coś przywaliłam w nocy? Czy znowu lunatykowałam? Nie to się zdarzało tylko w starym domu!. Dotykam mojego czoła. Guz. Na szczęście nie wielki a moje włosy go przykryją. Spoglądam na zegar który wskazywał 6:00. Zazwyczaj nie wstawałam tak wcześnie, wyjątki to polowania. Przecież i tak już nie zasnę! Podchodzę do stolika z którego zabieram grzebień i czeszę swoje włosy. Upinam je w porządny kucyk i podchodzę do szafy wypchanej po brzegi ubraniami. Wybieram czarno- białą bluzkę w paski i krótkie czarne spodenki. Zakładam wygodne buty które przypominają moje w których wybieram się na polowanie. Do bluzki przypinam złotą broszkę z kosogłosem.
Prawię zapomniałam wam opowiedzieć o kosogłosie i o broszce.
Ludzie z Kapitolu kiedyś stworzyli głoskułki. Miały one przynosić informacje od ludzi z dystryktów. Jednak ludzie zorientowali się i zaczęli podawać fałszywe informację. Kiedy ludzie z Kapitolu się o tym dowiedzieli pozostawili sobie głoskułki na wyginięcie lecz one zrobiły sobie gody z kosami i tak powstał kosogłos.
Co na temat broszki należy ona do mojej świętej pamięci babci która zwyciężyła w igrzyskach i krótko przed śmiercią mi ją podarowała.
Wychodzę z przedziału i idę do następnego gdzie znajduję się kuchnia. Nalewam sobie herbaty i wracam do pokoju.. Wolnymi łykami piję gorącą ciecz. Herbata jest tu o wiele lepsza niż w naszym dystrykcie.
Dochodzi za pięć dziewiąta więc idę na miejsce naszego spotkania. Czeka tam tylko Michael. Siadam na przeciwko niego i po upływie kilka minut zjawia się Niall. Michael wita nas i rozkłada na stole ogromną kartkę. W chwili kiedy nam ją osłonił rozpoznaje, że to mapa.
- A więc zacznijmy od rogu obfitości.- Mówi i wskazuję na krzyżyk na mapie.- Jest to najważniejszy punkt na arenie i to tutaj zazwyczaj rozgrywa się najlepsza impreza. Tutaj najczęściej są zawodowcy. Przypominam wam, że wy również nimi jesteście. Trybuci się was boją. I tego się trzymajmy. Macie siać strach. Ale wróćmy do tematu rogu obfitości. Rozrzucą tam wszystko od jedzenia do łuków przez trójzęby. Nic z tego nie bierzcie.- Mówi i spogląda na nas.
- Dlaczego?.- Odzywa się blondyn.- Nie wygramy bez broni.
- Chcesz leżeć z nożem wbitym w głowę?.- Mówi a Niall milknie.- A więc gdy tylko skończy się odliczanie biegnijcie jak najszybciej szukać wody. Lecz nie zeskakujcie za szybko z podestu bo wylecicie w powietrze. - Dokańcza zdanie.
- Przejdźmy do tematu broni.- Proponuję.
-  Co do broni.. podczas treningu idźcie od razu uczyć się robić własną broń. Wystarczy gumka i gałąź i możecie stworzyć procę.- Mówi.- Nie bierzcie broni na arenie będzie bardzo dużo trupów z arsenałem więc się nie martwcie.
- Jak się nie wykryć na arenie?.- Pyta się blondyn.
- Nie rozpalajcie ognisk, jeśli są drzewa właźcie na najwyższą gałąź i kryjcie się w liściach. Nauczcie się kamuflażu.- Dokańcza.- Na dzisiaj daje wam spokój i przemyślcie to w swoich przedziałach. Jutro zajmiemy się treningiem. Przed nami jeszcze 2 dni jazdy.

Zapowiada się ciekawie.

Już chcę wstawać lecz Niall chwyta mnie za nadgarstek.

Hey hey hey !
Jednak rozdział był wcześniej niż przewidziałam i  witam was w ten cudowny piątek z pierwszą częścią 3 rozdziału :)
Jak tam zakończenie roku? Paski na świadectwach czy na pupie? :D
Miał rozdział być dłuższy lecz coś mi nie wyszło :c
Od 2 tygodnia lipca zaczynam z blogiem o seddie.
I czy jest osoba która mogłaby dla mnie wykonać nagłówek z seddie? :D
Nie ważne jak ważne aby był napis " Chcę tylko wszystkiego".
Zapłatą za to będzie miesięczna reklama twojego bloga tutaj na tym blogu :)
2 część powinna się pojawić w sobotę. 
Żegnajcie i niech los zawsze wam sprzyja!
+Kolejny rozdział za 3 komentarze :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz